Na porannym briefingu zostaliśmy podzieleni na trzy grupy: wolna, średnia i szybka. Przydział był dowolny i nie zależał od mocy auta, a decyzji kierowcy. Także w grupie średniej znalazło się 600 konne Audi RS6, a w szybkiej auta z mocą nawet poniżej 200 koni. Dzięki podziałowi na grupy wjazd na tor odbywał się bardzo sprawnie i nie było żadnych kolejek. Uczestnicy byli bardzo kulturalni na torze i nie było problemów z wyprzedzaniem czy ustępowaniem miejsca szybszemu kierowcy.
Pogoda również dopisała, co widać na pięknych zdjęciach zrobionych przez organizatora:
Doskonała była dla mnie także możliwość zabrania na tor instruktora, zarówno na siedzeniu pasażera jak i kierowcy (co widać na zdjęciu poniżej). Kilka podpowiedzi eksperta i czas poprawiony o 2-3 sekundy na okrążeniu :)
Na tor przyjechały auta różnej maści i mocy, od 100 konnej Toyoty, poprzez Hondy, Nissany, Porsche, a kończąc na najmocniejszej, bo 600 konnej Audi RS6.
Wszystko było pięknie i przyjemnie do 14:16, kiedy podczas zjeżdżania z wzniesienia na torze straciłem nagle wspomaganie kierownicy, potem zaświeciła się kontrolka braku ładowania akumulatora i zaczęła drastycznie rosnąć temperatura silnika. Winowajcą okazał się pęknięty, a w zasadzie zmielony pasek klinowy, który postanowił zamienić się w sznurowadło :(
Ta usterka niestety wyłączyła mnie z zabawy jako kierowcę, gdyż w najbliższym Radomiu wszystkie sklepy i zakłady mechaniczne były już zamknięte :( Z toru zjeżdżałem holowany przez safety car
a do domu wracałem na lawecie:
Co wcale nie było takie złe :)
Generalnie to zdecydowanie polecam udział w tego typu imprezach na polskich torach :) Fajna zabawa z fajnymi ludźmi, a o to przecież chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz